Przystanek Patrol - Nestorówka 2000

Czy wiecie, że około 80% śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych w Polsce mogłoby przeżyć, gdyby w chwilę po wypadku znalazł się ktoś, kto znałby podstawowe zasady pierwszej pomocy ? A czy wiecie, na jakie pytania musicie odpowiedzieć zgłaszając wypadek służbom ratowniczym ? Czy wiecie, że oprócz miejsca wypadku musicie powiedzieć, ile osób jest poszkodowanych i w jakim są stanie ?

Tak sobie myślę, że w zdecydowanej większości nie wiecie. Ja też nie wiedziałem, dopóki nie wziąłem udziału w spotkaniu Pokojowego Patrolu, jakie zorganizowała Fundacja pod koniec sierpnia w Nestorówce koło Żagania. Dwa dni spędzone przez blisko 200 młodych ludzi upłynęło pod znakiem zabawy i... nauki. Otóż bowiem na to spotkanie zaproszono dwie bardzo poważne instytucje - PCK i GOPR, które miały pokazać nam, jak radzić sobie w sytuacjach krytycznych, w jakich może postawić nas życie bez względu na to kim jesteśmy i co robimy. Co począć, jak już to przysłowiowe kowadło spadnie nam z nieba na głowę.

Zacznijmy od początku. Dojechaliśmy do Żagania po wielu godzinach dosyć męczącej jazdy. Ten maluszek, który tak pięknie prezentuje nam się na zdjęciach z Lęborka tym razem zawitał do zupełnie przeciwległej części kraju, co mogło doprowadzić kierującego nim do lekkiego zmęczenia, mówiąc delikatnie. A prościej - miałem dosyć i już. Także kiedy wreszcie odnalazłem dworzec w Żaganiu (co okazało się nie lada sztuką !) i kiedy zobaczyłem kolorowy tłumek koczujący na stertach plecaków i pakunków - odetchnąłem z ulgą. Okazało się jednak, że za wcześnie, bo celem mojej wędrówki był nie Żagań, tylko Nestorówka, kilka kilometrów dalej. Zdobyłem się więc na jeszcze jeden wysiłek (i mój samochód także) i pod wodzą Bartka dotarłem do Nestorówki. Słuchajcie, tak fantastycznego miejsca na to spotkanie ze świecą by szukać w całym kraju. Teren prywatny, jego właścicielem jest stolarz, który zaprzyjaźnił się z Jurkiem i Fundacją podczas ostatniego Przystanku w Żarach. Jeżeli widzieliście Koncert Wielkanocny, to skojarzcie sobie "Nabucco" Verdiego. To ten sam człowiek, który zafundował biwakującym Przystankowiczom taki piękny kawałek muzyki.

A jak tam wygląda ? Duża, zielona polana, ogrodzona płotem, z bramą wjazdową, a wszystko otoczone lasem, dosyć gęsto rosnącymi drzewami. Przy bramie zorganizowany był już mały parking, więc mój samochodzik grzecznie mógł zacząć odpoczywać. A ja objuczony bagażami ruszyłem w głąb tej polany. Od razu w oczy rzuciła mi się scena. Daleko jej było do tej z Przystanku, ale i niejedno małe miasto w Polsce pozazdrościło by takiego urządzenia. Scena była już ustawiona, przygotowana, prezentowała się naprawdę imponująco. A pod nią, zupełnie jak na Przystanku, rozbite namioty. Taka wersja mini miasteczka Przystankowego. Słuchajcie, byłem w szoku. Od razu ruszyła maszynka w głowie - kto będzie grał ?????? Co raz to nowe nazwy przewijały się w myślach - Suprise, Acid Drinkers, Obstawa Prezydenta, wiele innych. Na te właściwe jednak nie trafiłem. Na pierwszy wieczór przewidziane były Plebania, Olej i Raz Dwa Trzy. Ale do koncertu jeszcze powrócę.

Moje słodkie rozmyślania przerwało przybycie reszty grupy spod dworca, którą Fundacja dowiozła autokarem w pobliże Nestorówki, a potem zafundowała kilkukilometrowy spacer lasem. Także dotarli po chwili, zmęczeni, ale i zaaferowani sceną i wybudowanym leśnym pubem, o którym nie wspomniałem, a który też fantastycznie zaskakiwał zaraz po wejściu na polanę. Jak się potem dowiedziałem, była to robota pierwszej grupy patrolowców, która dotarła tu już rano. Zaskoczony tym faktem nie zdążyłam ochłonąć, kiedy kazano mi się błyskawicznie rozbijać, bo za chwil kilka rozpocznie się szkolenie. "Jakie szkolenie do cholery ?!?!?" - pomyślałem. Cóż, kolejne zaskoczenie już poważnie podburzyło moje wyobrażenie o tym spotkaniu. Ale rozejrzałem się wokół siebie, zobaczyłem stojącą karetkę pogotowia, potem niegdyś fundacyjnego, a teraz należącego do GOPR mercedesa "bezpieczne wakacje", i coś zaczęło mi świtać. No a całkiem po chwili dowiedziałem się, że zaraz odbędzie się wykład z podstawowych zasad survivalu i zachowania w górach, prowadzony przez GOPR, który to wykład pierwsza grupa Patrolowców odbyła już dziś rano. A dalej przewidziane jest szkolenie PCK dotyczące zasad udzielania pierwszej pomocy. O takim szkoleniu mówiło się w Patrolu już od jakiegoś czasu, wielu z nas pisało do Jurka, że bardzo przydałoby się przekazanie nam kilku podstawowych reguł, które tak bardzo mogą się nam przydać na Przystanku, ale i w codziennym życiu także. Sam Jurek też już miał dosyć słuchania o Patrolu rzeczy w stylu - "A, to Ci, którzy sprzątają po koncercie". Dlatego porozmawiał z przyjaciółmi z PCK i GOPR właśnie, i oni postanowili zorganizować nam takie szkolenie. Z czego, nie ukrywam, jestem niesamowicie zadowolony po dzień dzisiejszy.

W trakcie tego wykładu dowiedziałem się wielu ciekawych i ważnych rzeczy. No i uzmysłowiłem sobie, jak poważne konsekwencje może przynieść lekkomyślność i głupota ludzka. Nie jestem w stanie przytoczyć tutaj tych wszystkich opowieści, ale mówię Wam - czasami tragedie są powodowane tak absurdalnym zachowaniem ludzkim, że całość, gdyby nie tragiczny finał w postaci czyjejś śmierci lub trwałego kalectwa, można by potraktować jako niezły dowcip z serii o blondynkach.

Po wykładzie była kolacja i koncert. Przyznam się Wam, że tego pierwszego wieczoru potraktowałem bardzo ulgowo dźwięki płynące ze sceny. Przypadkiem musiałem wybrać się do Żagania, a i ogólne zmęczenie dawało znać o sobie. A chciałem bardzo doczekać kolejnej atrakcji - otóż, wyobraźcie sobie, Fundacja zainstalowała obok sceny duży ekran, na którym wyemitowane zostały dwa filmy. Pierwszego wieczoru poszedł "Rejs". Niesamowite, ten film jest starszy od większości gości w Nestorówce, a mimo to Ci mogliby wyrecytować z pamięci wszystkie kwestie w odpowiedniej kolejności. Jak powiedział Jurek - fonia była właściwie niepotrzebna. Gdyby coś wysiadło, ludzie spokojnie daliby sobie radę. "Rejs" obejrzałem. I padłem.

Słuchajcie, stanowczo odradzam biwaki począwszy od połowy sierpnia. Cóż, chyba klimat nam się zmienia, bo takich zimnych nocy o tej porze roku ja nie pamiętam. Temperatura spadała do kilku stopni powyżej zera, a podejrzewam, że przy powierzchni ziemi była tylko ciut wyższa o zera. Chyba w życiu tak nie zmarzłem.

Także nawet cieszyłem się, kiedy o świcie zostałem obudzony celem zmiany warty przy jednym z ognisk. Bo ogniska były dwa - jedno zaraz pod bramą, gdzie skupiła się śmietanka Fundacji i Patrolu, a drugie dużo bardziej w kierunku sceny, gdzie zbierali się ludzie z namiotów. Ogień cudownie rozgrzał dłonie, a po chwili całe ciało, wreszcie odetchnąłem. I obiecałem sobie, że na noc następną zgoła odmiennie przygotuję sobie posłanie. Po dwóch godzinach zostaliśmy na warcie zluzowani, ale już nikt się nie kładł. Nie opłacało się, tym bardziej, że wszyscy myśleli o jakimś śniadaniu. Którego się doczekaliśmy, po czym w swoje ręce wzięła nas ekipa z PCK. Dzień ten miał zakończyć się egzaminem świadczącym o poznaniu najbardziej podstawowych zasad udzielania pierwszej pomocy. Cały patrol został podzielony na dwie grupy i do dzieła. Najpierw wykład, który zawierał bardzo dużo informacji, których próbkę mieliście na początku tej opowieści, a które niesamowicie dały do myślenia. No i oczywiście rzecz najważniejsza - jak reagować podczas już konkretnych wypadków - złamań, oparzeń, ukąszeń i wielu innych. Taka refleksja mi się nasunęła wówczas - wszyscy kierowcy mają obowiązek posiadać w samochodzie podręczną apteczkę. Natomiast tak naprawdę nie wymaga się od nich posiadania umiejętności korzystania z niej. Żaden kurs prawa jazdy nie obejmuje swoją tematyką pierwszej pomocy, a w testach egzaminacyjnych teoretycznie może przydarzyć się jakieś pytanie, ale będzie ono banalne i tak naprawdę nie poruszy najbardziej potrzebnych kwestii. A to spotkanie w Nestorówce nauczyło nas bardzo wiele, bardzo ważnych rzeczy. Przy czym nie był to jeszcze pełny kurs, bo i czasu było niewiele. Potrzebne jest co najmniej kilkanaście godzin wykładów i ćwiczeń, żeby zdobyć certyfikat honorowany w Unii Europejskiej. PCK prowadzi takie kursy, zainteresowanych odsyłam na strony WWW Polskiego Czerwonego Krzyża.

A my wracamy na polanę w Nestorówce, gdzie właśnie trwa taki skrócony wykład. Po nim miało odbyć się szkolenie praktyczne i ćwiczenia, ale jakoś to się poprzesuwało. Bo i plan napięty - nadeszła kolej grupy Familia zajmującej się terapią i pomocą ludziom uzależnionym od narkotyków. Bardzo przejmujący wykład szefa Familii wysłuchało całe 200 osób zebranych w Nestorówce. Po nim był bardzo ciekawy fragment szkoleń. Nauczono nas, jak z bawiącego się tłumu bezpiecznie wydostać jakąś poszkodowaną osobę. Słuchajcie, facet symulujący poszkodowanego miał ze 100 kg, a wynieść go musiały trzy osoby, w tym dwie dziewczyny. Pacjent był mokry, spocony i zupełnie bezwładny. Wierzcie mi - sztuka taka jest możliwa.

Obejrzałem sobie jeszcze prawdziwy wigwam indiański. Tak, gościem w Nestorówce był szaman indiański. Można było spróbować biegania boso po rozżarzonych węglach. Eeee... Może przejdziemy do dalszej części opowieści...

Dopiero wieczorem, po obiado-kolacji, przystąpiliśmy do drugiej części zajęć PCK. Czyli pokazano nam, jak sprawdzić podstawowe funkcje życiowe ofiary wypadku, jak dokonać wstępnego badania, jak ułożyć ją w tzw. "pozycji ustalonej" i jak prowadzić akcję resuscytacji w zależności od wieku pacjenta. Zajęcia kończyły się już przy dźwiękach koncertu, potem jeszcze egzamin i... część edukacyjna spotkania dobiegła końca. Poświęcony jej bez reszty załapałem się jednak na koncert Zbyszka Hołdysa. W towarzystwie zespołu, w którym występowali m.in. Artur Gadowski i Wojtek Pilichowski. Słuchajcie, to był jeden z najlepszych koncertów, jakie w życiu wysłuchałem. A byłem już na kilku. Wart rejestracji i publikacji. W ciężkim szoku byłem, słuchając dokonań basisty Pilichowskiego, podobno najlepszego basisty w Polsce. Opinię mogę potwierdzić, pamiętając jego występ w Nestorówce. Ech, brak słów. Chłopaki nie mogli zejść ze sceny. Już odłączyli sprzęt, zwinęli kable, ale po chwili publiczność zmusiła ich, by podłączyli się znowu. Długo to trwało. A kiedy już się skończyło - nie myślcie sobie, że to koniec atrakcji. Została jeszcze emisja filmu dokumentalnego, jaki nakręciła ekipa Jurka podczas wizyty na amerykańskim Woodstock '94. Film naprawdę fantastyczny, potraktowany przez TVP bardzo po macoszemu i wyemitowany kiedyś w środku nocy. Ja miałem to szczęście, że przyczaiłem się i zapisałem na taśmie video ten dokument, dzięki czemu znam go niemalże na pamięć. W związku z tym pozwoliłem sobie na chwilę słabości i... padłem po raz drugi.

Jeszcze tylko odpowiednie przygotowanie posłania, cebulowe warstwy ubrań i można było zapaść w słodki sen. Tym bardziej, że następnego dnia czekała mnie wielogodzinna podróż powrotna. Koniec imprezy.

Słuchajcie, uważam te dwa dni za jeden z najważniejszych dla mnie weekendów tych wakacji. Wywiozłem z Nestorówki olbrzymią dawkę "Pozytywnych Wibracji" i wiedzy bardzo, moim zdaniem, potrzebnej. Właśnie świadomość tej potrzeby była największym darem. Wewnętrzne przekonanie, że czasem kowadło spada z nieba. I wtedy w grze o życie swoje lub innych kluczowa rolę gra wiedza, którą niewielu z nas posiada. Nie ukrywam, będę się starał odbyć pełny kurs w PCK. I Was też do tego zachęcam. Życząc Wam jednocześnie, żeby te wiadomości nigdy się Wam nie przydały. Gdyby jednak... Sumienie nie da Wam spokoju, jeżeli z własnej winy zaprzepaścicie okazję do przejścia kursu pierwszej pomocy, a życie kiedyś postawi Was w sytuacji, kiedy okaże się on niezbędny. Tego też Wam nie życzę.

Należą się jeszcze podziękowania. Dla Jurka i Fundacji najpierw, za to, że podjęli się zorganizowania tego spotkania. Słuchajcie, jesteście WIELCY !!! Że chce Wam się to wszystko robić, że macie z tego radochę - to przywraca wiarę w ludzi. Dzięki !!!

Dla wszystkich gości w Nestorówce. Za to, że stworzyliście taką atmosferę, jak panowała przez te dwa dni. Za to, że stanowicie taką grupę ludzi, dla której żywię głęboki szacunek, w którą wierzę i na której polegam.

Oddzielne pozdrowienia, dla wszystkich Przyjaciół, całej Siódemki i nie tylko. Za to że miałem to szczęście Was spotkać, że jesteście w moim życiu. Dzięki ! Podobne spotkania jak to w Nestorówce Fundacja ma organizować w przyszłości. Już nie mogę się doczekać.

A tymczasem mówię Wam - do zobaczenia na Koncercie Bożonarodzeniowym, a potem na Finale.

Sie ma !!!!


Krzysiek z Ostródy

Warszawa, wrzesień 2000 r.



WSTECZ